niedziela, 23 września 2018

Przecier pomidorowy kontra passata pomidorowa, czy passata versus przecier?


Sezon na pomidory powoli dobiega końca. Chciałoby się zanucić za Wiesławem Michnikowskim i kabaretem Starszych Panów:
Addio pomidory
Addio ulubione

Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół (...)”
Co prawda będą w sprzedaży pomidory, ale to takie szklarniowe namiastki pomidorów.
Powoli kończymy robić przetwory z pomidorów: soki, przeciery, suszone, w oliwie, itp. Wielu z nas chwali się przetworami. Pisze ile i czego zrobił, wkleja zdjęcia pokazujące zawartość spiżarni.
I dobrze, i trzeba się cieszyć. Przecież od dawna wiadomo, że domowe przetwory są lepsze od kupnych. Nie zawierają różnych dziwnych dodatków.
W XVI wieku Mikołaj Rej napisał: „A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają”. 
A my co? A my zapominamy, że mamy język polski i coraz częściej wtrącamy obce słówka, często nie rozumiejąc ich znaczenia.
Takim przykładem jest passata.
Passata to przecier, passata pomidorowa to przecier pomidorowy.
A my chwalimy się, że zrobiliśmy passatę pomidorową, czekając na słowa uznania, że jesteśmy tacy światowi. Wystarczy zadać pytanie, „co to jest passata?” i już zaczynają się problemy z tłumaczeniem. A bo passata jest rzadsza, a to gęściejsza, lepsza... niż nasz przecier. A przecież przecier może być bardziej lub mniej gęsty. Jedno i drugie robi się tak samo, tylko przecier jest nasz, a passata włoska.
Passata, podobnie jak przecier, może być z dodatkiem różnych ziół.
Niektórzy tak zachłysnęli się światową nazwą, że nawet w przepisach kulinarnych podają, że należy wziąć na przykład 100 ml przecieru pomidorowego i 100 ml passaty pomidorowej.
To mniej więcej tak, jakbyśmy do upieczenia ciasta użyli na przykład, 50 gramów masła i 50 gramów Butter. Czyli masło maślane.
Może zanim wtrącimy jakieś obce słówko, sparwdźmy co ono znaczy. Jeżeli sprawia nam przyjemność używanie go, no cóż, używajmy. Ale już nie ustawiajmy go obok naszego, o tym samym znaczeniu.
Ja robię przecier pomidorowy :)


Do przecieru potrzebne nam będą tylko pomidory.
Pomidory umyć.
Przekroić wzdłuż na pół, wyciąć „głąby”.
Na dno garnka wlać trochę wody (aby pomidory nie zaczęły swojej przygody z gotowaniem od przypalenia) i gotować je na wolnym ogniu, co jakiś czas mieszając.
Gdy pomidory będą rozgotowane należy przetrzeć je przez sito.
Przetarte pomidory zagotować i gotować do uzyskania pożądanej przez nas gęstości. Jedni wolą bardziej gęsty przecier, inni troszkę mniej.
Gotujący się przecier wlewać do wyparzonych słoiczków.
Słoiki zakręcać i odstawiać do góry dnem, do ostudzenia.


3 komentarze:

  1. Dzięki za info, ciekawy wpis.
    Ja od jakiegoś czasu przecier robię "drogą na skróty" tj. miksuję surowe połówki pomidorów (ze skórkami), wlewam do garnka i gotuję jakiś czas, a potem zamykam to w słoikach. Nigdy się nie psują, a zmiksowane skórki i pestki w ogóle nie przeszkadzają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzieki :) a też tak kiedyś robiłam,, w sokowirówce :)

      Usuń
  2. Dzięki za wytlumaczenie 🤦‍♀️do dziś czytam w postach... Użyć passaty nie koncentratu 🙈masło maślane maślane masło 🤷‍♀️dziękuję, juz wszystko wiem. A z kolei ja robię przecier tak ( idę na łatwiznę 🙈🙈) parzę pomidory,obieram skórę, gotuje je a potem blenduje 🙆‍♀️

    OdpowiedzUsuń