piątek, 24 marca 2017

Albertynki - obwarzanki



Tak jak obecnie, tak i dawniej nie wszystkim książkom kulinarnym
można było zaufać. Są książki, w których każdy przepis jest poprawny, a są takie, w których zawsze coś jest nie tak...
Kolejny raz skusiłam się na przepis z książki Róży Makarewiczowej
"Praktyczne przepisy ciast drożdżowych, tortów, ciastek, lodów i
likierów" z 1926 roku i kolejny raz musiałam kombinować, aby
wypiek się udał. Złe proporcje mąki, jajek, itp.
Nie możemy zrzucić winy na "inne czasy, inne produkty", gdyż
przepisy z innych książek, z tego samego okresu są poprawne.
Tym razem wybór padł na albertynki. Albertynki to obwarzanki, a
skąd nazwa... może ktoś pomoże?
Ja nie znalazłam wytłumaczenia, genezy nazwy.
W przepisie, należy użyć 500 g mąki, to zdecydowanie za dużo. Ja
użyłam 350 g oraz dodałam sól.





Jajka ubić z cukrem na puszystą pianę, dodać sól i jeszcze chwilę
ubijać.
Następnie dodać mąkę i delikatnie, dokładnie wymieszać.
Z ciasta, na desce oprószonej mąką formować wałeczki, z których
lepić niewielkie kółka.
Kółka wrzucać do wrzącej wody, gdy wypłyną wyjmować. Układać
na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Posmarować
rozbełtanym żółtkiem i wstawić do piekarnika nagrzanego do 140
stopni. Piec 20 - 30 minut, aż się przyrumienią.

Czas pieczenia zależy od wielkości ciasteczek.



  • 4 jajka,
  • 9 g cukru,
  • 1/2 łyżeczki do kawy soli,
  • 350 g mąki pszennej,
  • żółtko



2 komentarze:

  1. Moja coreczka je uwielbia. Nie mialam pojecia jak sie je robi:-)dziekuje za przepis

    OdpowiedzUsuń