środa, 16 listopada 2016

Szlakiem WGL II


Zaproszeni przez MROT Mazowieckią Regionalną Organizację Turystyczną i WGL Wielki Gościniec Litewskie mieliśmy okazję spędzić weekend podróżując i zwiedzając obiekty turystyczne na szlaku WGL. Trasa naszej wycieczki biegła przez Sulejówek, Henrysin, Nową Wieś Kosowską, Seroczyn, Tchórznicę Włościańską a zakończyła w Sokołowie Podlaskim.


Dosłownie kilkaset metrów od Latosowa znajduje się Stadnina Koni w Nowej Wsi Kosowskiej, którą prowadzą 



Pani Aneta i Sławomir Rybarczykowie – najlepsze ekologiczne gospodarstwo 2015 roku w województwie mazowieckim - miejsce z ogromnym potencjałem, na krótszy, jednodniowy pobyt z jazdą konną lub nauką jazdy konnej, 



przejażdżkami bryczką lub wozem konnym po malowniczej okolicy, jak i dłuższe pobyty. 



Bardzo dobre miejsce na imprezy tak plenerowe jak i w karczmie, w której zgromadzone jest sporo starych sprzętów gospodarstwa domowego. Gospodarze mogą zorganizować każdą imprezę i bardzo dobrze nakarmić gości. 



Naprawdę dobrze - sprawdziliśmy to osobiście. 




Gospodarz robi pyszne nalewki i wspaniałe wędliny, a szynka po prostu idealna.



Istnieje możliwość zorganizowania pokazów robienia masła, mielenia ziarna.




Masło ubite z własnoręcznie odwirowanej w cenrtyfudze, śmietany z mleka od szczęśliwych krów smakuje rewelacyjnie.



Czas umila Gospodarz śpiewając i przygrywając na harmonii.




Mali i duzi nie powinni się tu nudzić. 





Duży teren z własnym jeziorkiem, mini zoo, oraz plac zabaw dla dzieci.



Wada to mało miejsc noclegowych, a i standard mógłby być wyższy.

Jeżeli ktoś przyjeżdża na weekend w siodle, to pewnie wolałby nieco lepsze warunki.



Ale bardzo sympatyczni gospodarze rekompensują wszelkie drobne niedostatki.



W miejscowości Sterdyń spotykaliśmy się z Panią Ewą Mitowską w jej gospodarstwie agroturystycznym.


Możemy tu wynająć pokoje gościnne w wiejskim stylu. 




Pięknie wymalowane i udekorowane dziełami Gospodyni. Dom jest ogrzewany kuchnią węglową i tak zwanymi „kozami”, które tworzą niepowtarzalny klimat.



Pani Ewa zdobyła wiele nagród, w tym perłę 2015 „na najlepszą polską regionalną potrawę lub danie” za medaliony z polędwiczek wieprzowych z kozim serem, wędzoną szynką i kaszą jęczmienną. Ale to nie jedyne popisowe danie Gospodyni. 




Wiemy, bo sprawdziliśmy.
Pani Ewa prowadzi warsztaty z plastyki obrzędowej. 



Wypieka opłatki, z których robi wycinanki i wyklejanki. Wykonuje ozdoby na choinkę, pisanki, kwiaty z bibułki, palmy wielkanocne. Piecze sękacze.



W stodole znajduje się mini skansen starych przedmiotów gospodarstwa wiejskiego. 




Znakiem rozpoznawczym tego gospodarstwa są również przetwory z własnych owoców i warzyw.



Przetwory, wyroby rękodzieła ludowego do kupienia w sklepiku.




Dla wtajemniczonych stary dziki sad za stodołą, a w nim stare odmiany jabłek - pyszne.




Nam udało się uczestniczyć w pokazie wypiekania opłatków przy użyciu starych zabytkowych szczypiec (ferramenta oblatoria).







Ostatnim gospodarstwem, które odwiedziliśmy było „Gospodarstwo pod czerwonym dębem„ prowadzone przez Zofią i Witolda Kalinowskich, w Tchórznicy Wielkiej.



Obiekt położony jest na skraju wsi, oferuje 3 pokoje, 2 łazienki. Zimą ma być przeprowadzony remont.




Miejsce na weekend lub na dłuższy pobyt na wsi, grzyby i las za rogiem. 




Własne jaja od szczęśliwych kur i ogród z plantacją malin, to dla łasuchów. 



Na sporym terenie dwie wiaty/altanki, grill, na większe imprezy dla imprezowiczów i dla tych co wolą w ciszy posiedzieć. 



Staw, piaskownica, huśtawki i boisko do siatkówki – każdy znajdzie coś dla siebie. 



Wyżywienie na miejscu, pani Zofia dobrze gotuje, zdobywa nagrody między innymi za 



bułki drożdżowe jagodzianki – wpisane na listę produktów tradycyjnych. 



Nalewki pana Witolda zdobywają zasłużone wyróżnienia i nagrody. Nalewka na kwiatach czarnego bzu w tym roku zdobyła wyróżnienie z WGL. 



Posiłki przygotowywane są w większości z produktów własnej produkcji: wędliny, powidła... nalewki ;)
Domowe, tradycyjne, regionalne smaczne jedzenie to niewątpliwe atuty tego gospodarstwa.




Do Sokołowa Podlaskiego dojechaliśmy już dość późno i w związku z tym, że było już ciemno miasta niestety nie zwiedzaliśmy, następnym razem to nadrobimy. Hotel i Restauracja Stara Drukarnia – niestety najsłabszy punkt programu -placki ziemniaczane dobre, dobrze usmażone. 




Pierogi ruskie tak pieprzne, że smaku już się nie czuło, zupa krem z dyni poprawna, ale nie zachwycała.



Ciastka Sokołki – gościniec z podróży z Sokołowa – nie wiem, jak są pieczone i z czego, ale brak mi w nich smaku naturalnych składników. Przepis podobno tradycyjny, ale smak nie ten. Zdecydowanie nie zachwycają.


Podsumowując nasz wyjazd. Wszystkie odwiedzone obiekty są zdecydowanie godne polecenia. Wszyscy gospodarze, oprócz łóżka do spania, bardzo starają się o dodatkowe atrakcje. Wszędzie zaobserwowaliśmy dużą dbałość o przygotowywane posiłki. Najczęściej z własnych produktów, według tradycyjnych przepisów i receptur. Wszyscy rozumieją, że nie mając naturalnych wielkich atrakcji (typu góry lub morze) muszą zaproponować swoim gościom dodatkowe atrakcje i takie zapewniają. Można obcować ze zwierzętami, przejść kurs rozpoznawania i wykorzystywania roślin dziko rosnących, jeździć konno lub bryczką, nauczyć się robienia wycinanek z opłatków, robić i wędzić kiełbasy, albo tylko wyjadać ze spiżarni słodkości, zagryzać wyjętymi dopiero co z wędzarni ciepłymi kiełbasami i popijać nalewki w kilkudziesięciu smakach. Na pewno każdy znajdzie tu coś dla siebie i dobrze wypocznie.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz